Jak ogarnąć cały świat, kiedy przelatuje on między palcami? Jak wrócić do rzeczywistości, kiedy wyrwano mnie z marzeń? Jak odnaleźć siebie, kiedy zagubiłam się z Tobą? Jak wypowiadać słowa, kiedy nie potrafię rozszyfrować myśli? Jak wrócić, kiedy każda, choćby najmniejsza ścieżka, prowadzi do Twoich kochanych dłoni?
Milcz, jeśli chcesz, ale ja nie mogę znieść tej ciszy... Przenika mnie i przywraca wspomnienia- teraz tak bolesne. Mój świat stał się niczym zniszczony wojną dom, w którego potłuczonych szybach hula teraz wiatr, który kiedyś był radością rozwiewającą moje włosy. To taka chwila, która zmieniła cały mój świat. Nie mam już nic w dłoniach- pozostał tylko szept na automatycznej sekretarce...
Mówiłeś, żebym nie bała się zmian, że to wszystko da się pokonać, bo Ty zawsze będziesz trzymał mnie za rękę. Gdzie teraz jest Twoja kochana dłoń? Dlaczego pokrywa ją kurz tamtej ulicy? Mówiłeś, żebym odważyła się być piękną i trzymałeś kciuki za każdą kolejną metamorfozę. Z kim założę się o kolejna zmianę? Z kim wybiorę fason nowej sukienki i kto spojrzy na to krytycznym okiem? Mówiłeś, żebym pisała, bo lubisz zatapiać się w lekturze. Kto teraz przeczyta kolejny rozdział? Kto ugłaszcze zmierzwione włosy? Kto sprowokuje do działania już od rana? Przecież "ona nie pozwoliłaby mi spać". Kto przyłoży dłoń do serca, żebym poczuła, że jeszcze bije, skoro wiem, że przestało? Kto otrze najmniejszą z maleńkich gorącą łzę? Kto pocałuje mnie w policzek na powitanie? Kto przysiądzie się na ławeczce i przerwie lekturę ukochanej książki? Kto szepnie w chwili zwątpienia: "Wierzę w ciebie Maleńka"?
Jak odnaleźć źródło, kiedy tylko Ty znałeś drogę do oazy? Jak iść dalej, kiedy piasek pali stopy, a ciernie ranią je tak dotkliwie? Jak wybaczyć sobie ostatni krzyk na Ciebie i oburzenie, że przylecisz przy następnej zmianie? Jak wybaczyć sobie, że nie pojechałam wtedy do Ciebie? Jak zrozumieć bezduszność i anonimowość wojny? Jak wybaczyć szept, który nie zdążył do Ciebie dotrzeć? Jak zrozumieć świst kuli boleśnie rozcinającej powietrze, ubranie, skórę, serce? Jak poczuć niedotknięte? Jak usłyszeć niewypowiedziane? Jak?
I choć Ciebie już nie ma, chociaż tamtej kuli nie mogli zatrzymać nawet mój i Twój Aniołowie, to czuję, że jesteś blisko... Czuję, jak w chwili zwątpienia, ogarniasz mnie tymi swoimi kochanymi ramionami i chowasz w nich całą. Czuję, że w podmuchu lipcowego wiatru schowany jest Twój szept...
Wróćmy tam jeszcze raz... Niech zakwitną kwiaty na pustyni... Niech bezdroża poczują znów czułość bosych stóp... Niech podmuch wiatru uniesie znów Twój szept i ciepło bicia Twego serca... Niech spieniona fala ukryje ślady naszych stóp, leniwie zostawianych na ukochanej plaży...
Bardzo wzruszający wpis...
OdpowiedzUsuńpewnie dlatego, że prawdziwy, szczery...
UsuńBardzo osobisty i poruszający wpis
OdpowiedzUsuńCzasami trzeba z siebie wyrzucić cały ból...
UsuńStrata zawsze dotkliwie boli, szuka się jej wytłumaczenia, a często właśnie go nie ma.
OdpowiedzUsuńTu niestety jest odpowiedź, tylko zrozumieć nie sposób...
UsuńWzruszające
OdpowiedzUsuń:*
Usuń:( nawet nie wiem, co mogłabym napisać. Nie ma takich słów,które posklejały by złamane serce.
OdpowiedzUsuńCzasami wystarczy być...
Usuń😞
OdpowiedzUsuńniestety...
UsuńWstrząsające :( Nie wiem, czy opisujesz prawdziwą historię, czy to tylko beletrystyka... Tak czy owak, czuje się w tym prawdziwy ból :( Jestem z bohaterką tego posta <3
OdpowiedzUsuńBól jest prawdziwy, jak i historia... Niestety...
UsuńPost daje dużo do myslenia
OdpowiedzUsuńMusiałam to z siebie wyrzucić...
UsuńSmutna historia ....
OdpowiedzUsuńi niestety prawdziwa...
UsuńTo nie pierwszy tak poruszający list w Twoim wydaniu. Przejmujące...
OdpowiedzUsuńPróbuję zrozumieć kim jest On, Przyjaciel i czy tylko kolejny raz wyjechał by wrócić czy już nie wróci?
Niestety nie tym razem... Wróci po raz ostatni, ale już nie poczuję Jego ciepła...
UsuńBabrdzo, bardzo, bardzo mi przykro! Wyrazy współczucia! Waszą historię czytało się z przyjemnością, wzruszeniem, czasami ciarkami na skórze.
Usuń:( :( :(
Aguś dziękuję Ci za ciepłe słowa... Nie ma nic gorszego niż dostać flagę złożoną w trójkąt od kolegi z oddziału... :(
UsuńNie ma dobrych słów by skomentować tak piękny list. Dużo siły dla Ciebie!
OdpowiedzUsuńDziękuję. Będą mi potrzebne...
UsuńWzruszające... oby kiedyś udało Ci się ukoić ten ból straty.
OdpowiedzUsuńMoże z czasem przyjdzie ukojenie...
UsuńTwój tekst mnie poruszył bo sama zmagam się ze stratą i mam nadzieję że kiedyś ból bedzie mniejszy tego ci życzę
OdpowiedzUsuńI wzajemnie- niech czas ukoi serce...
UsuńTrzymaj się ciepło...
OdpowiedzUsuńDziękuję
UsuńSiedzę i płaczę... Nie próbuje nawet wyobrazić sobie, jak wielki ból targa Twoim sercem... Trzymaj się Kinia!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ze doprowadziłam Cię do łez, ale musiałam to z siebie wyrzucić...
UsuńCo ja mogę napisać, poza tym, że przytulam Cię do serca tak mocno, jak tylko potrafię? Trzymaj się dziewczyno!
OdpowiedzUsuńMówią, że czas leczy rany...
UsuńWzruszający osobisty tekst.
OdpowiedzUsuńMusiałam to z siebie wyrzucić...
UsuńWzruszający tekst i tak do głębi przepełniony bólem, tęsknotą, stratą... Przytulam Cię mocno! Daria
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za dobre słowo!
UsuńSą takie momenty w życiu, kiedy nie da się powiedzieć już nic mądrego, najlepiej po prostu być. Zaskoczyłaś mnie takim tekstem, ja nie potrafię aż tak bardzo się otworzyć publicznie, chyba też nie chcę. A jest mi trudno, bardzo... od lutego...
OdpowiedzUsuńŻycie pisze swoje scenariusze... Ten komentarz pisałam w styczniu, gdzie jeszcze nie wiedziałam... co się stanie za chwilę... a teraz... jest jeszcze trudniej
UsuńTak... pisze... czasami tylko wydają się być tak cholernie niesprawiedliwe...
Usuńtak... niesprawiedliwe to dobre słowo. Staram się nie płakać, ale...
UsuńBardzo smutne i wzruszające...
OdpowiedzUsuńOby ten rok przyniósł dużo radości!
Czas podobno leczy rany...
UsuńW takich momentach uświadamiam sobie, że jestem szczęściarą, bo nie przechodziłam przez taką stratę.
OdpowiedzUsuńTak, to wielkie szczęście!
UsuńNo i się rozpłakałam, bardzo wzruszający tekst
OdpowiedzUsuńZ głębi serca... Przepraszam, ze doprowadziłam Cię do łez, ale musiałam to z siebie wyrzucić.
Usuńo nie... bardzo wzruszający opis
OdpowiedzUsuńszczery, z głębi serca...
UsuńList do utraconej osoby. Bardzo mi przykro, współczuję.
OdpowiedzUsuńDziękuję...
UsuńBardzo wzruszający tekst. Przeczytałam go kilka razy. Słowa przejmujące do do głębi. Słowa przepełnione bólem i tęsknotą za kimś kogo bardzo się kochali. Każda strata z pewnością boli. Każda inna. Trudno sobie z nią często poradzić. Przytulam Cię bardzo mocno!
OdpowiedzUsuńCzasami wraca, jak fala... wtedy tak bardzo potrzeba przytulenia czy choćby ciepłego słowa... Dziękuję Kochana za wszystko!
Usuń