Od razu napiszę, że nie będę wdawać się w zbędne dyskusje w stylu "Nie masz racji/ A co ty wymyślasz?/ A nie ma?/ Bez przesady, że..." itp. Co tu napisze jest tylko i wyłącznie moim prywatnym, subiektywnym odczuciem/ opinią. Nikogo nie mam zamiaru urazić czy prowokować. Są to MOJE przemyślenia i tyle. Na koniec wstępu dodam, że nadal jestem "matką karmiąca" i jest to już prawie 17 miesięcy.
Zapytana kiedyś, kiedy Piotruś był mniejszy, czy karmię, odpowiadałam z przekąsem: "Nie, głodzę". Strasznie denerwowały mnie takie pytania. Teraz pytanie zmieniło się na: "Jeszcze karmisz?". Oba mega irytujące. Po przeczytaniu artykułu (link w poście poniżej), naszły mnie pewne refleksje.
Według wytycznych WHO (Światowa Organizacja Zdrowia), najlepiej byłoby, żeby dziecko było karmione wyłącznie piersią przez pierwszych 6 miesięcy życia, następnie należy rozpocząć rozszerzać dietę.
Kiedy byłam w ciąży planowałam karmić właśnie pół roku. Podczas porodu nie wszystko poszło zgodnie z planem i cała akcja zakończyła się cesarskim cięciem. Przez znieczulenie zewnątrzoponowe cofnęły mi się brodawki, więc Młody miał problemy z ich uchwyceniem. Na całe szczęście pomogły wspaniałe położne i nasz lekarz prowadzący, a że Młody od początku był żarłokiem, nie miałam problemu z nawałem. Dodatkowo pomocny okazał się laktator, po który do zaprzyjaźnionej hurtowni biegł mój kochany Mąż. Trzeba przyznać, że nie spodziewałam się, że bezzębna istotka może tak pogryźć, aż do krwi.... Tu z kolei pomogły nakładki i maść Maltan, którego próbki przyniósł mi mój kochany farmaceuta
Emotikon wink
Z każdym dniem było łatwiej. Młody nauczył się jeść, brodawki też wróciły do normalności, a nadmiar pokarmu odciągałam i do zamrażarki. Część oddałam do tzw. banku mleka dla innych potrzebujących mam, które z różnych powodów własnego mleczka nie miały. Irytuje mnie kiedy, te wspaniałe, najlepsze, krytykują inne, które karmią mm. To nie zawsze ich wybór! I wcale nie oznacza to, że są złymi matkami!
Jeśli chodzi o karmienie w miejscach publicznych, to jestem zdecydowanie PRZECIWNA!!!!! Też jestem matką karmiącą i nie widzę nic fajnego w haśle "karmiące cyce na ulice". Dla mnie jest to niesmaczne, czasami wręcz wulgarne. W wielu miejscach, sklepach są specjalne pokoje i tylko 3 razy spotkałam się z sytuacją, że był zajęty- 3 razy na 17 miesięcy!!! A wtedy wystarczyło tylko wjechać piętro wyżej. Zdarzyło mi się karmić w parku, dokładniej w Łazienkach Królewskich, ale na Boga kobiety, od czego są pieluszki, czy chusty! Mijało nas wiele osób i wszyscy myśleli, że Młody zasnął wtulony w swoją mamę. Dodatkowo staraliśmy się znaleźć miejsce w miarę odludne- jeśli można takie znaleźć w Łazienkach...
Emotikon wink
Mieliśmy taką sytuację, kiedy chcieliśmy kupić Mężowi spodnie i między marynarkami i spodniami właśnie, ujrzeliśmy nagą pierś, bo pani karmiąc swojego 5-6 letniego syna postanowiła paradować tak po sklepie. Sorry, ale niesmaczne, to najdelikatniejsze określenie! Matki, karmcie wszędzie i zawsze swoje pociechy, ale z szacunkiem dla innych!!!
Jeśli chodzi o długość karmienia. Ja planowałam 6 miesięcy, bo myślałam, że dłużej nie dam rady, a za 2 dni minie 17... I nie obchodzi mnie, co inni o tym myślą. Dzięki tak długiemu karmieniu mój Synek jest zdrowy i silny, bardzo odporny. Ta odporność pomogła, kiedy Młody poszedł do żłobka i od stycznia miał tylko zapalenie spojówek i anginę. Ale uważam, ze wszystko ma swoje granice. Nie wyobrażam sobie żeby karmić 6-latka! Dla mnie ta magiczna granica wynosi 3/3,5 roku. Karmienie starszego dziecka, to już pewna perwersja... Jeśli chodzi o teksty w stylu: "Teraz, po 6/12/18 itd. miesiącach twoje mleko jest już bezwartościowe", zbywam to śmiechem.
Połączenie karmienia z pracą na cały etat? DA SIĘ! Jestem tego doskonałym przykładem! Piersi pobolewały tylko na początku, przez jakiś tydzień. Później "przyzwyczaiły się". Dodatkowo ściągałam nadmiar pokarmu laktatorem, a Młody dostawał go następnego dnia w butelce do żłobka.
I jeszcze jedno moje przemyślenie na dziś- nienawidzę określenia "CYCE"... Kurde, Kobiety, szanujcie się! Wymagacie tego od innych, a nie szanujecie samych siebie? Jeśli już macie ochotę nazywać swoje piersi cyckami, to nie zmuszajcie do tego innych mam. Ja nie mam na to ochoty. Jestem kobietą i mam PIERSI, nie cycki!!! A hasło z cyckami na ulicach wsadźcie sobie w buty!
Tyle chyba już moich wywodów. Karmcie Mamuśki ile chcecie i możecie. Niech nikt Wam nie wmawia, że Wasze mleko jest bezwartościowe, albo, że to wstyd. Nie dajcie się też ogłupić, jeśli z jakichś powodów nie mogłyście karmić lub z karmienia w pewnym momencie musicie zrezygnować. Jeśli kochacie swoje dziecko, to nie ważne czy pierś czy butelka- miłość nadgoni wszystko!
Całkiem dobry tekst na temat karmienia piersią ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Jest mój w 100%-wszystko co w sercu, to na blogu ;)
Usuń