Kiedy młodzi ludzie postanawiają związać się ze sobą, wziąć ślub i zamieszkać razem (oficjalnie, bo babcia nie może przecież wiedzieć, że mieszkacie ze sobą od 2 lat!), wkrótce po ślubie czeka ich lawina pytań- zwłaszcza jeśli do ołtarza Panna Młoda szła bez brzuszka...
-Kiedy będziecie mieli dziecko?
- Kiedy planujecie?
- No Młody coś kiepsko w nocy, skoro jeszcze brzucha nie ma. Pomóc ci?
- To jeszcze nie chcecie mieć dziecka?
- Ile planujecie mieć?
- Kiedy szykować wyprawkę?
I hit wszechczasów, czyli teksty babć:
- Ja tak tęsknie za zapachem pieluch, kiedy będę mogła pobawić wasze?
I masz ochotę pość do sąsiadki, która niedawno urodziła i cisnąć takiej brudną pieluszkę ze słowami: "Masz i nawąchaj się na kolejne kilka lat!".
Ludziom trudno zrozumieć, że czasami posiadanie potomstwa nie jest zależne od chęci danej pary. Czasami intensywne starania kończą się tylko bólem i łzami, albo kolejną... miesiączką... Co ma powiedzieć taka kobieta? Czuje się niczym pusty dzban z pękniętym dnem, który wody nie utrzyma. Mężczyźnie natomiast wmawia się brak męstwa i w pewnym momencie zaczyna on tak o sobie myśleć- jak o wybrakowanym egzemplarzu. Młodzi popadają w coraz większy smutek. Lekarze mówią, ze powinno wszystko zaskoczyć, testują kolejne metody, a w tle te cholerne pytania... I walka trwa, chociaż już chyba oboje przestają wierzyć, że się uda. Ona lubi chodzić po deszczu, bo w deszczu nie widać przecież łez, a on- twardziel, zamyka się we własnym świecie gier/książek/samochodów/męskich spotkań. I tak oddalają się od siebie, a między nimi cisza staje się coraz dłuższa....
Zastanawiasz się nad ich życiem. Zawsze uśmiechnięci, choć coraz zadziej bywają za imprezach. Kiedy zaczynają się rozmowy o rodzinie, dzieciach, oni cichutko, prawie niepostrzeżenie wymykają się do domu. I nie wracają taksówką, tylko idą pieszo. A może warto byłoby nie wścibiać nosa w ich sprawy? Może muszą sami sobie z tym poradzić? Przez ciebie zakładają kolejną maskę. Brawo ty!
Poddają się. Pojawia się opcja adopcji celowej maluszka. Jadą na weekend aby to uczcić i wracają do domu wreszcie szczęśliwi po wielu ciężkich dniach. Po dwóch tygodniach ona zaczyna wymiotować rano, okres spóźnia się o 3 dni. Przecież to jeszcze nic nie znaczy, nie warto robić sobie nadziei. No i zgłosili się już na kurs dla rodziców zastępczych.
Mijają kolejne dwa tygodnie. Pora pójść na badanie krwi. BRAWO! "Jest Pani w 4-6 tygodniu ciąży. Proszę jak najszybciej wybrać się do specjalisty". Skacze ze szczęścia w laboratorium, całuje stojąca obok kobietę i wychodzi w podskokach. Świat wydaje się taki piękny, taki pełny, niesamowity. Nagle słońce jest jakby cieplejsze i jaśniejsze, ludzie bardziej przyjaźni, kolory żywsze. Szybki telefon do przychodni, trzeba umówić wizytę. I wykrzyczeć światu swoje szczęście!
Po dwóch dniach ląduje w szpitalu. Plamienie. Lekarze sprawdzają wszystko, pierwszy raz słyszy bicie tego małego serca. Płacze ze szczęścia, wzruszenia i niepokoju jednocześnie. Zostaje w szpitalu 2 tygodnie. Ma odpoczywać, cieszyć się spacerami, nie pracować. Regularne badania i kontrole. I tak dziewięć miesięcy. Wiele wizyt w szpitalu, zastrzyki, łzy... ale czego nie robi się dla spełnienia marzeń? Czego nie robi się, aby móc w ramionach tulić ukochany Skarb, który tak wcześnie chce wyjść i zobaczyć świat? Mija 42 tygodnie i po wielu godzinach ciężkiego porodu na świat przychodzi ukochane Dziecko!
Teraz są już pełną rodziną! Teraz są prawdziwie szczęśliwi!
Zapamiętaj, że nie zawsze jest tak, jak wygląda. Nie zawsze stan rzeczy jest wynikiem konkretnych decyzji. Czasami pewne kwestie są od nas niezależne. Szanujmy siebie na wzajem i naszą prywatność. Jeśli coś ma być, to będzie i prędzej czy później się o tym dowiecie- w taki lub inny sposób, ale na pewno się dowiecie. Nie dolewajcie swoimi pytaniami oliwy do ognia!
Przecież teraz musicie dopytywać się kiedy drugie, prawda?
Przecież teraz musicie dopytywać się kiedy drugie, prawda?
To są właśnie ludzie , którzy wtykają nos tam gdzie nie trzeba ;) ja na szczęście nie miałam problemu z zajściem w ciążę i oprócz wymiotow przez 4 miesiące nic innego mnie nie spotkało ;) ale wiem , że nie wszyscy mają takie szczęście :(
OdpowiedzUsuńMy trochę się staraliśmy, wiem dokładnie co czują takie kobiety. Ciążę też miałam trudną, dużo szpitala. I te cholerne pytania w tle...
Usuń