Piję gorąca czekoladę... Za oknem deszcz wystukuje rytm stęsknionego serca... z oczu wraz ze łzami wylewa się tęsknota i smutek... Czasami nawet nie wiem, jak mam żyć... Każdy kolejny dzień bez blasku ognia w kominku, uświadamia mi jak bardzo mi czasami brak oddechu. Nauczyłam się tak wielu rzeczy, zrozumiałam, że ludzie są dla siebie nawzajem, a nie żeby żyć obok siebie... I zaczęłam wymagać od świata jakby więcej.
Idę z uśmiechem na twarzy. Pokonuję kilometry życia, starając się być w zgodzie z sumieniem. Marszowy krok wszedł mi już w krew. Odchylam głowę do tyłu, opuszczam parasol. Krople deszczu delikatnie uderzają w moją skórę. Przymykam oczy. Czuję się spełniona. W domu ciepło i zrozumienie, którego człowiek tak bardzo potrzebuje. W domu czeka uśmiech i ciepło ukochanych ramion.
Priorytety są najważniejsze
Przeglądam kalendarz. Daty i równiutkie linijki... czy ja ich potrzebuję? Czy te wszystkie notatki są potrzebne memu sercu? Obok okna stoi metalowy, siatkowy kosz. kalendarz ląduje w nim z hukiem. Żółte karteczki rozsypują się po pokoju... uśmiecham się do siebie. O proszę, a jednak uporządkowanie życia nie musi być takie trudne. Otwieram nowiutki "kapownik", przekładam wstążkę na dzisiejszą datę i powoli, z namaszczeniem zbliżam pióro do tych szalenie poukładanych linijek. Słyszę delikatne skrobanie stalówki o papier... powoli, wyraźnie, z namaszczeniem zapisuję: "ODDYCHAJ!". Uśmiecham się do siebie. Teraz tylko czekam na telefony żeby móc na nowo zapełnić kartki. Wszystko na spokojnie, tak , żebym mogła oddychać i napić się herbaty... Pora zwolnić, pora cieszyć się życiem, pora znów poczuć energię ludzi, z którymi rozumiem się bez słów!
Zamknęłam serce na zło. Szepczę cicho: "Żegnajcie, znikajcie z moich snów". Nie zapłacze, nie uniosę się do chmur, żeby spaść. Biegnę przed siebie i wiem czego chcę. Koniec ze wspomnieniami, koniec ze szlochem i rozpaczą. Tamte słowa nie są w stanie mnie zranić, nie są w stanie wprawić mnie w zakłopotanie. I wiesz co? Otwieram się na nowe i piękne. Ciężko pracowałam nad sobą. Ciężko pracowałam nad moim sercem. A teraz wiem, że oboje przepracowaliśmy to i możemy wstać i pójść dalej. Ja i moje serce...
Cieszę się każdym oddechem
Biegnę zatem, biegnę... i czuję muśnięcia powietrza. Nabieram je do płuc, czuję, że oddycham, czuję, że żyję... Tak powinno być, tak powinno się to czuć. Cieszy mnie ciepło kubka z kawą i jej aromatyczny zapach. Cieszy mnie słońce uparcie przebijające się zza chmur. Cieszy mnie blask maleńkich, kochanych oczu. Cieszy mnie uścisk małej rączki i szept: "Trzeba ze mną zostać aż zasnę". Nie ma rzeczy, które będą dla mnie nieosiągalne. Czasami dopadnę je wcześniej, inne później. Działam tak, aby znikły ograniczenia- również moje własne! To tylko kwestia wyobraźni... Choć zwariował świat, moje życie jest zależne ode mnie! Szczęście jest we mnie, a w kieszeni niosę słońce... bo nigdy nie przestałam czuć... tak po prostu...
Będę sobą wbrew całemu światu
....brak mi słów jak pięknie napisane💓
OdpowiedzUsuńMoja Kochana, dziękuję! :*
UsuńJesteś piękną, pełną ciepła, wartościową kobietą! NIGDY w to nie wątp!!! B.
OdpowiedzUsuńNie pisz tak, bo to moje "przepracowane" serce nagle zaczyna łkać...
Usuńkurcze chyba pierwszy raz nie wiem co Ci powiedzieć, ale może jedno nie ma co rozdrapywać starych ran i oglądać sie za siebie trzeba przeć naprzód i brać życie w swoje ręce :*
OdpowiedzUsuńCzasami rany trzeba rozdrapać, żeby wyciągnąć drzazgę rozkładającą nasze serca... później już tylko powolne gojenie...
UsuńŚwietny tekst. Jesteś taka pozytywna. Takich ludzi więcej a świat będzie piękniejszy ������
OdpowiedzUsuńDziękuję! Nie zawsze tak mam, ale obiecałam, ze będę walczyć z przekleństwem powalających mnie na kolana wtorków...
UsuńŻeby można było otwierać kolejne drzwi, potzrebujemy pozamykać te, które za nami...
OdpowiedzUsuńCzęsto czytam u Ciebie o samej sobie, bardzo często...
Uściski z Podkarpacia.
Pamiętam o aniołach :)
Och jak ja Cię mocno ściskam! Tak z serducha i obyśmy się szybko zobaczyły!:*
Usuń