Od zawsze byłam pulchna, czy też nazywając rzeczy po imieniu- gruba. Był tylko krótki wycinek w moim życiu, kiedy byłam szczupła, miałam płaski brzuch i na prawdę ładne ciało.
Taki brzuch został tylko we wspomnieniach
Po ciąży, kiedy wszystko było na dobrej drodze, pojawiły się problemy zdrowotne, przez które moja waga szalała... I zaszalała tak bardzo, że przeraził mnie wynik, który zobaczyłam na wadze. Załamałam się- totalnie i bez końca. Zatraciłam się w tym wyniku, tym bardziej, że mimo podejmowanych prób nie było ŻADNYCH efektów! Każdy dzień był koszmarem. Każdorazowa wyprawa do sklepów stawała się męczarnią- wracałam z płaczem do domu, z kolejnym workiem w plecaku. Nie pomagały diety, nie pomagały ćwiczenia, nie pomagało nic...
Poddałam się. Patrzyłam w lustro z obrzydzeniem i nienawiścią. W pewnym momencie zasłoniłam lustro- korzystałam tylko z maleńkiego, żeby móc się umalować. Nie chciałam się oglądać. W sklepie pytałam o największy rozmiar jaki posiadają i jeśli słyszałam: "40", to dziękowałam i wychodziłam. Cierpiałam, ale starałam się to ukrywać przed światem. Byłam tak po prostu nieszczęśliwa.
Po operacji kolana, długiej (prawie rocznej) rehabilitacji i po powrocie do względnej stabilizacji zdrowotnej, "wpadłam w ręce" szalonego zespołu specjalistów. Po pierwszych -10 kg, uwierzyłam, że to może się udać! Przy ogromnym wysiłku zeszłam do -20 kg. Każde 100 gramów kosztowało mnie ogromny wysiłek- ćwiczenia, dieta, kontrole. Obóz dla grubasów, z którego uciekłam po 3 dniach z płaczem i przerażeniem, okazał się niewypałem- przypłaciłam te 3 dni czterem kilogramami na plus. I straciłam zapał do walki. Znów przyszło załamanie, bezsilność, odrzucenie. Poddałam sie w walce o samą siebie. Rzuciłam się w wir pracy- zabytki zdecydowanie na tym zyskały!
Przyszła jesień, znów założyłam moje szerokie bluzy i swetry. Lekarze próbowali mnie przekonać, pokazując efekty poprzednich działań, ale kilka wiadomości spadło na mnie jak grom z jasnego nieba. Kiedy powoli zaczęło się wszystko normować, otrzymałam kolejny cios od życia. Przestałam się nawet uśmiechać, tylko wychodząc z domu zakładałam kolejne maski. Znów zaczęłam się powoli zatracać...
Aż do 20 listopada nie miałam siły by dalej walczyć o siebie. Wtedy usłyszałam: "Łobuziaro! Nikt nie ma tyle siły co ty! Jeśli ty się poddasz, to cała reszta nie ma szans. Kto będzie łobuzował w terenie?". Poczułam ciepło życzliwej dłoni, która tak mocno złapała moją i ścisnęła z nadzieją. A w dobrych oczach zobaczyłam własne smutne odbicie i w tym momencie zrozumiałam, że dłużej już tak nie mogę. Moja Rodzina, mój Synek, moi Przyjaciele... i wreszcie ja sama nie zasługuję na fałsz masek zakładanych każdego ranka! Wtedy postanowiłam, że wrócę do walki i zrobię wszystko aby w niej wytrwać. I znów będę dla siebie piękna. Dlaczego? Dlatego, że właśnie na to zasługuję!!!
Wiem, że prawdziwe piękno jest we mnie, w środku
Jest trudno. Stres oczekiwania na wyniki nie ułatwia sprawy. Ale znów uwierzyłam, że cokolwiek mogę. Zrobiłam trzy kolejne kroki do przodu i o dziwo nie cofnęłam się do tyłu. Zrozumiałam, że mając odpowiednie wsparcie, jestem w stanie osiągnąć na prawdę dużo. Jeśli tylko uwierzę w siebie, zdobędę koronę świata! A jeśli o tym zapomnę, Ktoś krzyknie: "Łobuziaro, wierzę w ciebie!"
Jesteś Wyjątkową Kobietą , nie znam Cię osobiście ale czuję że znamy się od dawna.Wierzę w Ciebie Łobuziaro i trzymam mocno kciuki 🍀😘
OdpowiedzUsuńMoja kochana Agatka! Ty wiesz jak jesteś bliska memu sercu! Całuję najserdeczniej jak umiem!
UsuńBedzie super, zobaczysz 😘😘😘
OdpowiedzUsuńKate moja Droga ;)*
Usuń😘
UsuńTeż walce z kilogramami naszczescie zdrowotnych problemów nie mam. Życze Ci wszystkiego dobrego zam z fb i wiem że kochasz teren i lubisz się ruszać wiec jesli zdrowie pozwoli napewno dasz radę.
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochana! Teren rzeczywiście kocham :)
Usuńpowodzenia w dlaszej walce
OdpowiedzUsuńDzięki! Oby się udało
UsuńSpokojnie ja tez walczę ze swoimi. ;)
OdpowiedzUsuńCzyli musimy umówić się na coś szalenie niezdrowego ^_^
UsuńDuży tajemnicy w tym co piszesz, ja np. jestem ciekawa jaka waga dla Ciebie to miano grubej ? a i jaki zabieg miałaś, że tyle kg poszło w dół ?
OdpowiedzUsuńTemat grubości, otyłości i chorób nie jest mi obcy, ponieważ sama się z tym borykam, a od nowego roku postanowiłam, że wreszcie na moim blogu, będzie więcej mnie ! będzie więcej walki, którą prowadzę tyle lat... będzie bolało, będę płakała, ale trzeba walczyć.
Głowa do góry !!! będzie dobrze :)
Jak skończę walczyć, to napiszę Wan moją wagę wyjściową. Nie miałam żadnego zabiegu pomagającego zrzucić wagę. Spadające kg to efekt ćwiczeń, diety, odstawienia pewnych produktów- pod okiem specjalistów:)
UsuńJa się opuściłam ostatnio, do tego moje zdrowie :( też muszę się za siebie wziąć!
OdpowiedzUsuńTo hop! Walczmy razem, bo razem jest raźniej!
Usuń