Podczas karmazynowego przypływu
Cała w Twoich spojrzeniach
Dokładnie, kiedy powiem sobie dość
A Ty krzykniesz: "Nie płacz!"
I nic więcej nie będzie potrzebne
Wejdę schodami prosto do nieba
I zapukam do jego drzwi
I wtedy spadnie listopadowy deszcz
Dnie-ye!- krzyknie Anioł
Spadnę otwierając niebo dla Ciebie
Najtrudniej będzie spojrzeć
W słońce na niebieskim niebie
Ale musisz przeżyć to sam
By móc napisać swa autobiografię
I zanucimy bluesa o 4 nad ranem
I odejdę pozostawiając wspomnienie
A Ty pójdziesz małą aleją róż
I na granicie zapalisz świeczkę
Nikt nie mówił, że droga będzie oczywista... Ty wiesz gdzie...
Trudno skomentować. Wszystkiego dobrego
OdpowiedzUsuńDziękuję
UsuńZachwycające, sama napisałaś?
OdpowiedzUsuńDziękuję. Tak, to mój tekst!
UsuńCzytając czuje się jak na maturze w części czytania ze zrozumieniem. Co autor ma na myśli?
OdpowiedzUsuńHa! Zdana matura?
UsuńŁadny tekst :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
Usuń