Kiedy w 2013 roku w maju straciłam przytomność, myślałam, że to z przemęczenia. W szpitalu okazało się, że jestem w ciąży. Nie posiadałam się ze szczęścia. Mieszały się we mnie uczucia szczęścia i strachu. Zastanawiałam się co dalej i jak sobie z tym wszystkim poradzę. A od samego początku nie było łatwo. Ciąża była trudna, choć się do tego nie przyznawałam. Nawet moi Rodzice nie wiedzieli. Nikt. Świadomie byłam z tym wszystkim sama. Kiedy postanowiłam ujawnić ciążę, nie wszyscy się z niej ucieszyli. Wiele dni spędziłam w szpitalu, niejednokrotnie drżałam o moje Maleństwo. Nie chciałam znać płci Dziecka, bo zależało mi tylko na tym, żeby było zdrowe.
Ostatni miesiąc przeleżałam w szpitalu. Dwie "próby" porodu zakończyły się powrotem na patologię ciąży i czekaniem. Traumatyczny poród do tej pory tkwi w mojej pamięci. Ale warto było tak strasznie cierpieć...
23 stycznia 2014 roku, o godzinie 20:29, znacznie po terminie (42tc+1) przyszedł na świat mój mały CUD. Płakał tak głośno, dopóki położna nie przybliżyła mi Go do twarzy. Złapał mnie tak mocno i nie chciał puścić. Kiedy przewieźli mnie na salę pooperacyjną zaledwie chwilę czekałam na Synka. Przez pierwszy miesiąc miałam pomoc- był Po prostu TATA i moja Mamusia, ale później zostałam sama. A pod koniec połogu wylądowaliśmy w szpitalu dziecięcym, gdzie 1 noc przespałam na krześle, a drugą na podłodze. Musiałam sobie poradzić. Pamiętam, że za dnia silna, w nocy płakałam.
Minęło 5 lat. Głaszczę blond włoski, całuję kochaną rączkę. Niejednokrotnie płakałam przez tego Smyka. Były łzy szczęścia i bólu, a także rozczarowania własną bezsilnością. Zapewne popełnię jeszcze wiele błędów wychowawczych, ale jestem już o te 5 lat mądrzejsza. Nie pozwolę sobie wmówić, że jestem złą matką, bo nie jestem. Robię wszystko aby mój Syn rozwijał się prawidłowo i był szczęśliwy. Tak rozpieszczam Go i zapewne ma trzy razy tyle zabawek niż powinien mieć. Ale ma też wiele książek, które czytamy każdego dnia- bez czytania nie zaśnie. Mamy gry i kolorowanki. Mamy też piłki i torbę z foremkami do piasku. Tak daję Synkowi słodycze. Tak są dni, że do południa nie je nic, bo wstaje o 9 i nie ma ochoty na jedzenie, a ja nie mam zamiaru Go zmuszać. Ale za to nadrabia 3 miseczkami mleka z płatkami i 4 kanapkami. Tak pozwalam Mu krzyczeć, płakać, dąsać się i śmiać się w głos, bo to są emocje i nie chcę, żeby je w sobie tłumił. Tak pozwalam Mu bawić się wszystkimi zabawkami, bo ograniczenia są złe. Tak, pozwalam Mu grać na komórce i razem urządzamy demolkę grając na xBoxie. Tak, czasami śpię całą noc w rozkładanym fotelu obok Jego łóżka. Tak, czasami urządzamy "dzień brudaska" i pozwalam Mu pójść spać bez kąpieli. Tak, pozwalam Mu nie całować bliskich, a wręcz sama Mu tego zabroniłam. Tak, pozwalam Mu być "niegrzecznym". Tak... KOCHAM GO NAD ŻYCIE!!!
Kocham Synka nad życie- to mój CUD!
Lubie być Mamą. Czasami bywa trudno, ale mój Syn, to największe szczęście jakie mnie spotkało. Nie zmieniłabym nic, a nic. Nie mogłam sobie nawet wymarzyć lepszego Synka. Mam nadzieję, że kiedyś powie, że dałam Mu dobre dzieciństwo. Na razie uwielbiam, kiedy zarzucając mi kochane rączki na szyję, mówi: Kocham Cię Mamo, jesteś najlepsiejsza na świecie!
Tak, to cudowne, kiedy widzimy miłość w oczach dziecka, tęsknię za czasami, kiedy moje pociechy były takie małe, teraz już nastolatki. :)
OdpowiedzUsuńJa z kolei przeleżałam pierwsze dwa miesiące :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego dla Piotrusia!!
Myślę, że jesteś wspaniałą mamą :) Szkoda, że ciąża i poród były dla Ciebie takie trudne! Dla mnie oba porody też były horrorem, ale ciążę wspominam jako cudowny czas.
OdpowiedzUsuńPięknie to opisałaś. Macierzyństwo to cudowna sprawa. Mam nadzieję, że teraz już oboje czujecie się dobrze, a Piotrusiowi nie dolega nic poza zwykłymi dziecięcymi chorobami i oby było ich jak najmniej. Życzę kolejnych szczęśliwych lat :-)
OdpowiedzUsuńWszystkiego naj dla młodego!
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim sto lat dla Piotrusia! Mój syn też dopiero co skończył 5 lat, tyle że w grudniu:P
OdpowiedzUsuńSzybko rosną te nasze dzieciaki! Moja Córka za moment ma 6 urodziny, a dzień porodu pamiętam do dziś... Najlepszego dla Synka :)
OdpowiedzUsuńPamiętam jak moje dzieci kończyły pięć lat, wydawały mi się już takie duże. Sympatyczności! :)
OdpowiedzUsuńDoskonale Ciebie rozumiem - macierzynstwo to najpiekniejsza przygoda, jaka spotkala mnie w zyciu! Wszystkiego najlepszego dla Twojego 5-latka! :-*
OdpowiedzUsuńAle te dzieci Nam rosną :-) wszystkiego najlepszego!
OdpowiedzUsuńMój starszy synek za 2 miesiące kończy 6 lat, kiedy to zleciało. 2013 rok też był dla mnie magiczny:) Macierzyństwo jest wspaniałe i warto dzieciom pozwalać więcej, niż ogólnie to jest przyjęte. Ja też rozpieszczam moich chłopców, w koncu dziećmi są tylko raz.
OdpowiedzUsuńJestem mana 5 latka 8 zawsze wzruszam się kiedy on mówi kocham cię mamusiu. Miłość dziecka jest najpiekniejsza. Szkoda, że dzieci tak szybko rosną. Uwielbiam być mamą. Dla mnie to cudowne uczucie.
OdpowiedzUsuńCzas tak szybko płynie... U nas za chwilę 8 urodziny!
OdpowiedzUsuńCzas tak szybko leci. Pamiętam, kiedy odbieraliśmy Go ze żłobka. A teraz już taki duży chłopiec. 100 lat Młody! Z.
OdpowiedzUsuń