Są takie dni, kiedy słońce razi tak bardzo, że zamiast cieszyć się jego blaskiem i pozwolić skórze chłonąć radosne promienie, zasłaniasz rolety. Otwierając szafę automatycznie patrzysz na szarości, czernie, każdy ciemny skrawek. Burza w sercu nie pozwala cieszyć się odniesionymi wcześniej sukcesami. Wszystko przesłaniają czarne myśli... i łzy napływające do oczu...
Zakładasz ubranie i ruszasz do codziennych obowiązków. Zatrzymujesz się na chwile w wąskim korytarzu, oglądasz maski zawieszone na niewidzialnych haczykach. Wybierasz maskę do pracy i niby masz być gotowa do wyjścia. Kładziesz rękę na klamce, opierasz głowę o drzwi, bierzesz kilka głębokich wdechów, przymykasz oczy- niech ta cholerna łza tam zostanie. W oczach musisz ukryć pod codziennością mrok... Pora wyjść, ale czy jesteś gotowa?
Idziesz chodnikiem, mijasz tłum ludzi spieszący do pracy, szkoły, do codziennych zajęć. Starasz się wyrównać krok i płynąć z tą falą... Jak iść, kiedy serce każe się zatrzymać? Wchodzisz do pracy, rzucasz zdawkowe "Dzień dobry" i uciekasz do swojego pokoju. Z ulgą zamykasz za sobą drzwi. Zdejmujesz kurtkę, odwieszasz ją w szafie i uruchamiasz komputer. Radio? Tak, niech zagłusza wszystko, tak, żeby ludzie nie chcieli o nic pytać. Otwierasz przepastną szafę z dokumentami i wyjmujesz pokaźny stosik. Niech się nawet rozwali na całym biurku. Ile dziś zdążysz zrobić? Wszystko? Wszystko, a może jeszcze coś wyciągniesz? Niech pochłonie Cie wir pracy... Inaczej zwariujesz....
Każdy płatek to ułamek mego serca...
Pusty stał się mój świat... Jak wypełnić w sercu miejsce, które przeszyte jest teraz tylko bólem? Iść codziennie krok do przodu bez Ciebie oznacza walkę o każdy oddech... Smutkiem, smutkiem i pustką stał się mój świat... Modlę się w ciszy serca, w ciemnym, najmniejszym kąciku kościoła. Proszę Boga, aby wszystko zaczęło się jeszcze raz... Tak bardzo tego chcę...
Teoretycznie jestem tak silna, jak nigdy przedtem. Swoją postawą daję dowód wszystkim tym, którzy przegrali walkę, że warto walczyć do końca. Są ludzie, którzy mówią mi wciąż, że to już czas się poddać, że to już czas odpuścić. Może mają rację? Ile w końcu może znieść jedno serce? Ile może unieść jeden człowiek? Wstaje i każdego dnia walczę z szarym tłem codzienności. Ale czy nie zostałam sama na polu bitwy?
Uchwyć mą dłoń i nie zostawiaj mnie samej w walce o mnie. Pomóż przebrnąć przez ogród łez. Wtedy uwolnię się z tej matni. Już nigdy nie zostawiaj mnie samej na rozstajach. Niech nie kroczę już nigdy sama nieznaną drogą. Już nigdy nie wypuszczaj ze swych objęć. Chcę słyszeć Twe serce, które czasami bije tak spokojnie, a czasami wyrywa się z piersi.
Odrodzę się na nowo. Mam tyle żyć ile oddechów pomożesz mi wyrównać. W Twoich oczach widzę odbicie naszej siły, kiedy jesteśmy razem. Razem- daje moc, aby czynić cuda. Wiemy, że nic nas nie złamie...
Jak ważna jest obecność bliskiej osoby w takie melancholijne dni, nie da się jednej osoby zastąpić inną, ale mogą powstać nowe relacje.
OdpowiedzUsuńBo najcenniejsze co można dać drugiej osoby to swoją obecność ;)
OdpowiedzUsuńMam za sobą taki moment, który myślałam, że mnie złamie na tyle że się nie podniosę. Na moje szczęście miałam obok kogoś kto pomógł mi przez to przejść.
OdpowiedzUsuńPopłakałam się... Maleńka, dasz radę! Wierzę w CIEBIE! Patrycja
OdpowiedzUsuńBoże, jak to się czytało... Ja, facet, płaczę. Co za rozdzierający serce tekst. Dużo sil dla Ciebie! Karol
OdpowiedzUsuńDobrze, że masz kogoś bliskiego przy sobie. Trzymaj się mocno! Jesteśmy z Tobą! Wanda
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńDobrze mieć się w takie dni do kogo przytulić:)
OdpowiedzUsuńSmutny, przejmujący tekst.Ja generalnie lubię być sama ze sobą - ale na dłuższą metę samotność potrafi naprawdę człowieka dobić.
OdpowiedzUsuńPiękny, wzruszający tekst! Życzę Ci dużo siły. Posklejane serce nigdy nie będzie już takie same ale nadal potrafi mocniej zabić z radości.
OdpowiedzUsuńCzęsto radość przychodzi z najmniej spodziewanej strony, uśmiech losu, czy pomocna dłoń drugiej osoby.
OdpowiedzUsuńCzytam to i myślę o sobie... O swoim rozdartym sercu.
OdpowiedzUsuńKiedyś lubiłam samotność, ale od kiedy zmieniliśmy miejsce zamieszkania i w Warszawie nie znalazłam żadnej bratniej duszy to zauważyłam, że moje samopoczucie coraz częściej jest kiepskie... Bez wsparcia ze strony bliskich bywa bardzo ciężko :(
OdpowiedzUsuńBądź dzielna, czas leczy rany. Pamiętaj, że masz dla kogo żyć a siła jest w tobie
OdpowiedzUsuńświetne.
OdpowiedzUsuńWzniosły wpis :)
OdpowiedzUsuńjeden z najbardziej osobistych wpisów jakie czytałam. Życzę Ci by Twoje modlitwy zostały wysluchane i byś wokół miała ludzi, ktorzy będą Cię wspierać tak, jak tego potrzebujesz. Bez zbędnych dobrych rad
OdpowiedzUsuńJesteś wspaniała Maleńka. Dasz radę i wiemy o tym! I wiem, że teraz to głupio brzmi, ale wiesz, że czas leczy rany. Tulę mocno! Z.
OdpowiedzUsuńRzadko zdarzają się tak osobiste wyznania, gratuluje odwagi i życzę powodzenia
OdpowiedzUsuńTen tekst jest o mnie... Tak bardzo go odczułam! :(
OdpowiedzUsuńPiękne. I takie mi bliskie :( Trzymaj się kochana !!!!
OdpowiedzUsuńPiękny,naprawdę piękny i bardzo wzruszający tekst! Z całego serca życzę Ci byś odnalazła siłę by stawić temu czoło. By to co teraz wydaje się nie do orzeskoczenia pozwoliło Ci wzmocnić się o przejść przez to. Po każdej burzy wychodzi słońce. Mam nadzieję że zaseieci ono i dla Ciebie. Poryczalam się czytając Twój wpis.
OdpowiedzUsuńPieknie napisane. Nie wyobrażam sobie życia bez obecności bratniej duszy u boku...
OdpowiedzUsuńPo każdej burzy wychodzi słońce. Tak sobie tłumaczę gdy mam gorszy dzień. Tyle już za nami, co przed nami niewiadomo? Wiem tyle, życie jest cudem i należy celebrować każdy dzień.
OdpowiedzUsuńZnalazłem ten tekst przypadkiem. Przejmujący, wzruszający, niesamowity. Z pewnością zostanę u Ciebie na dłużej. Dużo sił! Kamil
OdpowiedzUsuńJestem Maleńka. Jestem przy Tobie i trzymam Cię za rękę! Nie puszczę!!! Wierzę, że uda się ogrzać to zbolałe Serce!
OdpowiedzUsuń