niedziela, 25 października 2020

Baletnice. Przyjaciółki i rywalki. Francuski bestseller już w Polsce

Małe dziewczynki i nastolatki mają marzenia odnośnie swojej przyszłości. Najmłodsze chcą zostać księżniczkami. Po tych wszystkich falbankach i koronach przychodzą inne zawody i nasze małe księżniczki chcą zostać piosenkarkami, aktorkami, modelkami lub... baletnicami. Te ostatnie chcą zagrać w "Jeziorze łabędzim", godzinami chodzą na paluszkach i trenują piruety. Często zapisywane są więc na lekcje tańca, baletu. Te, które wytrwają w swoich marzeniach, starają się dostać do elitarnych szkół. Jedną z nich jest Szkoła Tańca Opery Paryskiej, która w stolicy Francji, mieści się przy Alei Tańca 20. Obowiązują tam bardzo surowe reguły, a poza "normalnymi" lekcjami, dzieci uczęszczające do tej szkoły mają zajęcia z tańca klasycznego i ludowego, pantomimy czy muzyki. Znaczna część z nich mieszka w szkolnym internacie, który staje się ich drugim domem, a współuczniowie rodziną, przyjaciółmi. I to właśnie tam poznajemy tytułowe baletnice.
Baletnice. Przyjaciółki i rywalki.
Kilka danych technicznych:
Tytuł: Baletnice. Przyjaciółki i rywalki
Tytuł oryginału: 20, ellée de la Danse. Amies et rivales
Autor: Elizabeth Barféty
Ilustracje: Magalie Foutrier
Oprawa: twarda
Rok wydania: 2020
Wydawca: Znak emotikon
Liczba stron: 160
Format: 15 x 21 cm
Cena wydawcy: 36,99 zł 
 
"Baletnice" to opowieść o nauce w elitarnej paryskiej szkole baletu. To historia rywalizacji między przyjaciółkami w wewnątrzszkolnym konkursie, który ma zakończyć się dla najlepszych uczennic występem na scenie opery paryskiej z największymi gwiazdami baletu. Poznajemy perfekcyjną Constance, spóźnialską i nieprzewidywalną Zoyę, blondwłosą Włoszkę- Sofię i pochodzącą z Martyniki Mayę. Do paczki należą również dwaj chłopcy- Bruno i Colin. Chłopcy kibicują dziewczynkom, z których tylko Zoya niekoniecznie chce walczyć o występ w operze.
Każdy rozdział "zaczyna" rysunek baletek
Podczas "walki" o występ, dziewczyny przeżywają wiele "życiowych problemów". Poznają nowe emocje, z którymi niekoniecznie dobrze sobie radzą. Odkrywają "sekrety" innych mieszkańców internatu i te, które siedziały w nich głęboko, a z których nie do końca zawały sobie sprawę.
Czasami tak trudno poradzić sobie z emocjami...
Tak na prawdę jest to opowieść Mayi, która jest bardzo pozytywnie nastawioną do życia dziewczynką. Stara się wszystkim pomagać i wspierać w trudnych chwilach. Niestety ma poczucie, że jest gorsza od innych, że lepiej ustąpić innym, który przecież są "lepsi" i zasługują na wszystko bardziej niż ona sama. W pewnym momencie nie wytrzymuje od nadmiaru emocji i wybucha. Po policzkach mimowolnie płyną łzy...
My pokolorowaliśmy naszą książkę, to pomogło nam oddać nasze emocje z nią związane, pokazało też jak odbieramy przeżycia młodych baletnic.
Jak zakończy się przygoda baletnic? Która z dziewczyn zdobędzie wymarzoną rolę? Czy Maya podda się i wróci do domu, rezygnując z marzeń? Czy przyjaźń przetrwa ten burzliwy czas? Wszystkie odpowiedzi znajdziecie w książce Elizabeth Barféty. To pierwszy tom bestsellerowej francuskiej serii "Baletnice". Książka w pięknej twardej oprawie- takie lubię najbardziej, bo gwarantują większą żywotność książki. Na różowej okładce ilustratorka przedstawiła nam całą paczkę głównych bohaterów. W środku znajdziemy lekko szarawe kartki z dość dużą czcionką, która ułatwia czytanie młodemu czytelnikowi. Całość podzielona jest na 10 rozdziałów bez tytułów. Treść uzupełniają czarno- białe ilustracje, które my standardowo pokolorowaliśmy. Nadało to naszym bohaterom wyrazistości, a naszą książkę spersonalizowało. Tak, wiem, dla niektórych to świętokradztwo, ale nas takie kolorowanie bardzo cieszy, a książka staje się jakby "bardziej nasza". 
"Baletnice" uczą, że o własne marzenia trzeba walczyć do końca!
"Baletnice" w piękny sposób przedstawiają relacje miedzy dziećmi, nastolatkami. Pokazują jak można poradzić sobie w wielu trudnych sytuacjach. Najbardziej podoba mi się to, że autorka pokazuje, że warto walczyć o siebie i swoje marzenia. Warto być dobrym dla siebie, dbać o własne uczucia, starać się je zrozumieć. Warto być przyjacielem dla samego siebie. Książka jest ogromną wartością nie tylko dla dziewczynek, ale i dla chłopców. Zawarte w niej uniwersalne przesłanie, powinniśmy jak najczęściej przekazywać naszym dzieciom. Z niecierpliwością wyczekuję, czy też raczej wyczekujemy, drugiego tomu. Chcemy poznać kolejne przygody baletnic i otrzymać kolejne wskazówki, które pokażą, że emocje dziecka, nastolatka są tak ważne i mają wpływ na to jakimi dorosłymi się staną. Piękna książka. Polecam każdemu- dzieciom, nastolatkom i dorosłym!

sobota, 17 października 2020

Króliczek Alilo

Pewnego dnia nad naszym domem zawisły czarne chmury. Nie mogłam uspokoić mojego Synka, który nagle stracił przyjaciela. Jak do tego doszło? Ktoś bestialsko wykradł go z szatni przedszkola. I wiecie, o ile nie zdziwiło by mnie, że jakieś dziecko zapragnęło mieć tego króliczka, o tyle nie rozumiem do dziś jego rodziców, którzy musieli zauważyć "nową" zabawkę swojej pociechy. Wystarczyło króliczka podrzucić, ale przedsiębiorczy opiekunowie tego nie zrobili. Mam tylko nadzieję, że po dziś dzień wasze dziecko cieszy nasz królik... Na szczęście sytuację uratowała Ciocia Ania Steć, która podarowała Piotrusiowi nowego Króliczka. Szczęśliwy, nie wypuszczał go z rączek przez kilka dni, nawet podczas kąpieli Alilo musiał stać i obserwować Smyka. Kiedy Piotruś zastanawiał się jaką klatkę zrobić dla króliczka, żeby nikt go znów nie porwał, Ciocia Ania znów rozgromiła smutek i Piotruś dostał niebieski króliczkowy plecaczek, dzięki któremu mógł go mieć zawsze przy sobie. Serce mojego Syna zasnęło tego dnia bez lęku. ANIU JESTEŚ WIELKA!!!
Przyjaciele od lat- Piotruś i króliczek Alilo

Co takiego ma w sobie ten króliczek? Dlaczego Alilo to dla nas zabawka na medal? Dlaczego króliczek Alilo jest z nami już tyle lat? Zacznijmy od krótkiego opisu.

Alilo Honey Bunny G6

Nasz królik Alilo, to Alilo Honey Bunny G6. Sam producent określa go jako zabawkę edukacyjną, która rośnie razem z naszym dzieckiem. Alilo = muzyka + bajki + zabawa + nauka. Króliczek opowiada bajki, a także śpiewa piosenki i kołysanki w kilku językach. Zdziwić Was może, że Wasze dziecko wybierze jako ulubioną piękną azjatycką kołysankę. Nagrywa głos i dźwięki. Jest lampką nocną, która nie razi dziecka, dzięki świecącym uszkom. 

Króliczek posiada gniazdo karty pamięci Micro SD z możliwością odtwarzania uprzednio zapisanych plików MP3 i dzięki temu może przechować wiele utworów muzycznych lub opowiadań. Możesz też wgrać tzw. biały szum, który pomoże ukoić najmłodsze dzieci. W zestawie dostajecie kartę pamięci i kabel USB, więc możecie aktualizować to, czego słucha Wasza pociecha, wgrać ulubione zestawy piosenek, kołysanek, "uspokajaczy". Dzięki funkcji nagrywania dźwięków, możesz nagrać bajkę dla Twojego Maluszka i dzięki temu łatwiej zaśnie, kiedy Ty nie będziesz mogła/ mógł być przy nim. A dzięki specjalnie zaprojektowanemu 52 milimetrowemu podwójnemu głośnikowi dźwięk będzie odtwarzany w bardzo wysokiej jakości. 

Alilo, to dobrze wychowany króliczek- sam się Wam przedstawia w instrukcji 😉

Króliczek Alilo  jest całkowicie bezpieczny dla małych użytkowników. Co najważniejsze, nie ma żadnych ostrych krawędzi i jest odporny na wstrząsy i upadki, których doświadcza każda dziecięca zabawka. Jako lampka sprawdza się idealnie, bo nie nagrzewa się, więc nie poparzy dziecka i nie stanowi zagrożenia pożarem. Ponadto miękkie silikonowe uszka wykonane ze specjalnego materiału, który jest zgodny ze standardami RoHS, a więc jest bezpieczny dla niemowląt i dzieci kiedy zapragną wgryźć się w świecące uszy. Idealnie zatem sprawdzi się przy ząbkowaniu. Króliczek jest bardzo łatwy w obsłudze, a uwierzcie, że dzieci szybko łapią co i jak i sami zdziwicie się, jak szybko Wasze dziecko zacznie samo przełączać na ulubione kołysanki lub bajki. Alilo ma ogonek w kształcie słodkiej kuleczki, który został specjalnie zaprojektowany dla małych rącze. To dzięki ogonkowi włączamy, wyłączamy i regulujemy głośność naszej zabawki. Królik ma blokadę, aby dziecko nie mogło bawić się przyciskami, ale jeśli przez przypadek wyłączy dźwięk, ratuje nas funkcja wznawiania, która pozwala na odtwarzanie w miejscu zatrzymania (wyłącza się po 30-tu minutach odtwarzania).

Słodki ogonek- pokrętełko i okrągły głośnik

Króliczek Alilo jest przyjazny dla środowiska. Nie musicie wciąż kupować i zmieniać baterii, ponieważ posiada bardzo wydajny litowo-polimerowy akumulator o dużej pojemności. Działa ok 5 godzin. Ponadto, możecie odtwarzać bajki lub używać króliczka jako lampki podczas ładowania, co czasami pozwoli uniknąć wieczornych łez, kiedy zapomnicie naładować akumulator w ciągu dnia. Za to posunięcie kłaniam się Twórcom nisko w pas. Oczywiście wtedy bezwzględnie powinniście czuwać przy dziecku, aż nie zaśnie. Nie zapominajmy, że to w takim przypadku zabawka w połączeniu z prądem.

Króliczka nie może zabraknąć wieczorem w łóżku Piotrusia

Dla dociekliwych napiszę tylko, że Alilo spełnia wszystkie wymogi europejskiej normy bezpieczeństwa, która określa jednolite wymagania techniczne dotyczące bezpieczeństwa artykułów dla niemowląt i małych dzieci oraz procedurę kontroli w całej Europie. Posiada również wiele nagród, wyróżnień i nominacji. Alilo to Zabawka Roku 2015, posiada Znak Jakości KIDZONE 2017, a także wyróżnienie  w Konkursie Świat Przyjazny Dziecku Komitetu Ochrony Praw Dziecka. Posiada też miano Najlepszej Zabawki Edukacyjnej Po prostu MAMA, którą przyznajemy króliczkowi Alilo wraz z Piotrusiem.

Królik Alilo jest z nami zawsze i praktycznie wszędzie. Ułatwia to króliczkowy plecak.

Piotruś wszędzie zabiera swojego ukochanego króliczka Alilo. Alilo zwiedza z nami, poznaje nowe miejsca i ludzi, pomaga uspokoić inne maluszki, urządza z nami mini dyskoteki, odwiedza muzea. Przeżył już wiele podróży, uderzeń i upadków, a wciąż jest jak nowy. Raz nawet udało się Młodemu prawie włożyć uszka do środka. Jak widzicie na zdjęciach, bez problemu wróciły na swoje miejsce. 

Dla mnie Alilo to wybawienie w te wieczory, kiedy padam na twarz. Opowiada wtedy za mnie ulubione bajki i utula do snu Piotrusia Jego ulubionymi kołysankami.

Alilo sprawdził się i sprawdza, kiedy muszę wyjechać np. na konferencję lub do pracy na dłużej niż na 1 dzień. Wtedy Piotruś słucha opowiadań, które dla Niego nagrywam. Mnie też uspakaja myśl, że słucha mojego głosu czytającego kolejny rozdział z książki, która leży przy łóżku, a nie obcej pani z internetu.

Podoba mi się też fakt, że mogę wgrać coś więcej niż to co dał nam na karcie producent. Piotruś lubi piosenki po angielsku i rosyjsku, a także rosyjskie bajki i opowiadania. Dzięki kablowi USB, sama decyduję czego może słuchać. To ciekawa opcja, która pomaga w nauce języków.

Alilo sprawdził się nam też jako DJ na imprezie dla dzieci. My spokojnie piliśmy kawę, a dzieci wybierając ulubione piosenki zrobiły sobie niezłą imprezkę. Widok dzieci tańczących przed królikiem "Kaczuchy" jest nie do przebicia. 😉

Decyzja oczywiście należy do Was, ale my z czystymi sercami i sumieniami POLECAMY!!!

Na koniec zobaczcie jakie kolory mają uszy Alilo, kiedy włączycie opcje lampki.








środa, 14 października 2020

Październik 2020- trudny czas

Ostatni czas jest dla nas wszystkich pewną nowością. Nie możemy wyjść z domu i swobodnie oddychając pójść na spacer. Nie możemy spokojnie, bez pośpiechu zrobić zakupów. Trudno, a będzie coraz trudniej, spotkać się ze znajomymi. Nikt nie chce narażać drugiej osoby, jeśli ma objawy przeziębienia, bo może to oznaczać, że dorwał go ten podstępny wirus. 
Czasami czuję się tak, jakby założono mi kajdany

Ze względu na moje zdrowie, jestem obecnie na zwolnieniu lekarskim. Praktycznie nie wychodzę z domu. Moje wyjścia związane są tylko z obowiązkami, których nie mam jak z siebie "zrzucić". Niestety nie mamy rodziny w Kielcach, która mogłaby pomóc nam w zaprowadzaniu i odbieraniu Piotrusia ze szkoły. Zgodnie z zaleceniami lekarza mierzę każdy krok i nasza wyprawa trwa zamiast 7, ok. 20-25 minut. Nie mogę też zaniechać wizyt u lekarzy i zleconych badań. Oraz bardzo podstawowych zakupów- chleb, kilka warzyw i owoców, coś na kanapki i na obiad. Są to niewielkie zakupy, bo nie wolno mi dźwigać. W sklepie spędzam dosłownie 10-15 minut. W moim przypadku to wyjścia wyższej konieczności. Nie chodzę na spacery, do kina, na shopping w galerii. Nie spędzam z Synem czasu na placach zabaw, w bawialniach czy innych tego typu miejscach. 

Obecnie w Kielcach obowiązują zasady strefy czerwonej. Codzienność stała się jeszcze trudniejsza. Jako, że w obecnej sytuacji zdrowotnej mam problemy z oddychaniem, mam zaświadczenie od lekarza, że nie powinnam zasłaniać ust i nosa. Ale zakładam przyłbicę. Też trudno mi się w niej oddycha, ale chcę dawać przykład mojemu Synkowi, że należy szanować zalecenia, przepisy i obostrzenia. Nie jestem wirusologiem i nie wypowiadam się o wirusach, bo moja wiedza i kompetencje w tym zakresie nie są na poziomie, na jakim mogłabym zabierać odpowiedzialnie głos w publicznej dyskusji. Nie zmienia to faktu, że cholernie denerwuje mnie, że nie mogę dostać się do lekarza, bo on boi się zakażenia, mimo, że mam aktualny wynik, który potwierdza, że jestem "COVID-UJEMNA". Wkurza mnie, że konsultacja dermatologiczna odbyła się przez telefon. Yyyyy? Jakim cudem lekarz ocenił moje zmiany skórne? Wkurza mnie, że wszystkim dzieciom z katarem i kaszlem, przepisuje się antybiotyk, bez osłuchania dziecka. Przez telefon stawiane są diagnozy! I to jest dla mnie skandal!!! Na domiar złego, ci sami lekarze bez ograniczeń przyjmują w swoich prywatnych gabinetach. Tam wirus już nie zaraża. Tam są już bezpieczni, bo chroni ich 200 zł z portfela pacjenta. W takim razie proszę zwrócić moje składki na nfz, bo "na fundusz" mnie nie chcecie przyjąć. Wtedy będzie mnie stać na wizyty prywatne u tych co prywatnie leczyć się nie boją...

Wkurzają mnie godziny dla seniorów, których ja muszę przestrzegać, ale oni już nie. I latają dziesięć ray w ciągu dnia do pobliskiego sklepu po bułeczkę, serek, pomidorka, masełko, 5 plasterków wędliny. Osoby z grupy podwyższonego ryzyka nie potrafią zrozumieć, że pewne zasady są dla ich bezpieczeństwa. Nikomu źle nie życzę, ale nie chciałabym, żeby lekarz stał przed decyzją komu dać respirator- staruszce, która być może walczyła o wolność tego kraju czy młodej osobie, która teraz swoją pracą walczy o jego rozwój.

Nie wrzeszcz na policjanta, który nakłada na ciebie mandat karny za niezakrywanie ust i nosa. To jest jego praca. Możesz odmówić przyjęcia mandatu, nawet nie posiadając zaświadczenia od lekarza. Wtedy sprawa jest kierowana do sądu i to on zadecyduje, czy mandat był słusznie nakładany czy nie.

Nie wrzeszcz na farmaceutów, którzy odmawiają ci sprzedaży leku, który jest wyłącznie na receptę. NIE MOGĄ! Odpowiadają za to karnie, dyscyplinarnie i finansowo. Zdajesz sobie sprawę, że dzięki recepcie płacisz za lek 5,50 zł, a bez refundacji kosztuje on 30 000 zł? Nie, to nie pomyłka. Jeśli farmaceuta sprzedałby ci ten lek, a ty nie przyniósł byś mu recepty, musi pokryć jego koszt z własnej kieszeni. To nie ich wina, że lekarze nie chcą przyjmować pacjentów. 

Nie wrzesz na sprzedawców, którzy grzecznie wypraszają cie ze sklepu, bo już przebywa w nim dopuszczalna liczba osób. Takie są przepisy i nikt nie będzie ryzykował zapłacenia wysokiej kary.


Pozwól mi mieć swoje zdanie. Nie mów mi, że to "koronaściema", że to "koronaświrus". Z tego co wiem, tez nie jesteś wirusologiem, ani nawet lekarzem internistą. Nie mów mi, że zakładam kaganiec na twarz, bo ja zasłaniam twarz zgodnie z wprowadzonymi zasadami w miejscach publicznych, tak jak powinno się robić również podczas grypy lub zakażenia innym wirusem, nie tylko koronawirusem. Jeśli jesteś taki odważny, to dlaczego nie zgłosisz się na ochotnika do pracy w DPSie lub na oddziale zakaźnym najbliższego szpitala? Tylko broń Boże nie zakładaj maseczki- przecież wirus nie istnieje, nie zarazisz się. Po co myjesz ręce po skorzystaniu z toalety? Przecież nie ma takiego obowiązku, a więc jest to sprzeczne z konstytucją. Dlaczego na wszelkich marszach zasłaniasz twarz maską, chustą, szalikiem? Nie masz wtedy problemu z oddychaniem? Nie musisz się ze mną zgadzać. Nie musimy mieć takiego samego zdania. Ja szanuję twój wybór, ale nie zmuszaj mnie, żebym przyjęła twój punkt widzenia za mój i jedyny słuszny. Pozwól mi się bać. Pozwól mi dokonać wyboru czy zakryję usta i nos. Dość mam już pseudo- celebrytów, którzy krzyczą, że maseczki to zło. Jeśli nosisz jedną i ta samą, niepraną maseczkę od marca, to masz rację- Szatan też by się jej bał. Ale możesz założyć przyłbicę- serio wirusom trudno przedostać się przez plastik. Pozwól mi zadecydować o dezynfekcji rąk. To moja decyzja, że moje Dziecko ma przypięty do plecaczka niewielki żel dezynfekujący. To moja decyzja, że podczas mycia rączek, mówi wierszyk, który sprawia, ze czynność ta trwa minimum 30 sekund. To moja decyzja, ze teraz częściej zmieniam w domu ręczniki, a ten "do rąk" co drugi dzień. To mój wybór, że unikam tłumów i większości miejsc publicznych. Twoja ideologia jest twoja, moja pozostaje moją. Ale nie mów, że jestem głupia, bo robię to, wszystko, żeby zminimalizować strach mój i mojej Rodziny. Ludzi, którzy mówili o HIV też nazywano głupcami. Ludzi, którzy mówili o prezerwatywach wyzywano od wariatów, szarlatanów, szatańskich pomiotów. Tak, tak, wiem- Ziemia jest płaska, na jej krańcach jest niekończący się wodospad, dysk dźwigają cztery słonie, a całość dryfuje we wszechświecie na skorupie wielkiego żółwia. A i jeszcze słońce krąży wokół naszej niebieskiej planety...


Dobrej nocy! Bądźcie zdrowi!!!