Kiedy rodzi się kobieta, nikt jej jeszcze nie powie
Że życie ją doświadczy i serce milion razy porwie
Dorasta naiwnie więżąc w cud narodzin i piękno istnienia
A później codzienność szara w pył wszystko zmienia
Wnet leży ona w przerażającej bieli szpitalnej pościeli
Łóżko od łóżka tylko mała szafka dzieli
Choć położna wita je "Dzień dobry Cesarzowe"
Ona pod kołdrę zapłakane oczy chowa
Z nadzieją słucha stukotu kół wózeczków
I płaczu rozwożonych matkom aniołeczków
Powoli wstaje, choć w głowie się kręci
Chce już utulić swe małe dziecięcie
Powolnym krokiem idzie do pokoju
Gdzie szklane domki dla dzieci w ciszy stoją
Przykłada dłoń do szyby, wnet dziecię się budzi
Zaczyna cicho kwilić, więc pozwolą je tulić
Dziecię jest maleńkie, mieści się na dłoni
Płyną łzy matczyne, serce z bólu płonie
Przytula do serca matka swoje dziecię
I tak zaczyna modlitwa w niebo lecieć
Boże miłosierny, Panie litościwy
Daj dzieciątku memu troszkę więcej siły
Pozwól jej oddychać już w moich ramionach
Nie chcę znów jej wkładać do szklanego domu
Zabierz bóle wszystkie, zrzuć na mnie cierpienie
Nic nie winne przecież to małe Stworzenie
Powiedz Panie szczerze, co ona zrobiła
Aby od początku tak karana była
Jej maleńkie dłonie i drobne stópeczki
Pewnie takie same mają aniołeczki
Lecz ja nie chcę Panie by aniołem się stała
Skoro mi ją dałeś, chcę by tu została
Pozwól dobry Boże na oddech spokojny
Niech już małe ciałko od kabli uwolnią
Daj zobaczyć Panie jej uśmiech na twarzy
Niech bez tych kabelków serce sobie radzi
Zabierz siły moje jeśli pragniesz tylko
Byle zdrowa była ta moja Kruszynka
Niech nie traci więcej z małej swojej wagi
Patrzeć na ten licznik nie mam już odwagi
Kładę ją na łóżku, w rękę wodę biorę
I maleńki krzyżyk kreślę jej na czole
Agnieszko ja Ciebie chrzczę w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego
Bądź dobrym człowiekiem, uciekaj od złego
Chociaż mocno wierzę w dobroć mego Pana
Z przerażeniem teraz na kolana padam
Szepczę cicho skryte prośby i błaganie
Abyś jej nie zabrał do siebie mój Panie
Teraz jej nie oddam nie wypuszczę z objęć
By poczuła wreszcie serca matki płomień
Wierzę mocno Panie, że moc masz niepojętą
Uzdrowisz me dziecię jednym swym szepnięciem
Nie chcę dobry Boże dziś się na to zgadzać
Aby w tym momencie już Ci ją oddawać
Niech podziwia w polu rozkwitnięte mąki
Z radością podziwia motyle, drzewa, ptaki
Roześmiana niech biega boso po zielonej łące
I niechaj ogląda kaczeńce kwitnące
Niechaj rośnie zdrowo Panie na Twą chwałę
Cierpienie niestety nie uszlachetnia wcale
Kończę mą modlitwę i tak myślę sobie
Jeśli masz ją zabrać, zabierz Panie obie
Wierzę jednak Boże w dobroć Twą największą
Po to mi ją dałeś, by rodzinę powiększyć
Dziękuję więc Panie tak mocno jak umiem
Choć nie obejmuję Ciebie mym rozumem
Wierzę, że pozwolisz radośnie na rękach
Zanieść ją przed ołtarz i klęknąć w podzięce
Bycie mamą to także cierpienie, gdy dziecko odchodzi przed nami i radości, gdy życie trwa.
OdpowiedzUsuńNie ma większego cierpienia niż ból matczynego serca, kiedy walczy o każde uderzenie małego serduszka...
UsuńTo prawda. Życie niestety często bywa niesprawiedliwe. A może po prostu dostajemy jakąś wskazówke.Czytając ten tekst aż ból ściska za serce.
UsuńTo prawda. Życie niestety często bywa niesprawiedliwe. A może po prostu dostajemy jakąś wskazówke.Czytając ten tekst aż ból ściska za serce.
UsuńPiękny wiersz, bardzo mnie poruszyl a i łezka poleciała z zaszkolnych oczu....
OdpowiedzUsuńPowstał po urodzeniu mojej Córeczki, jeszcze w szpitalu.
Usuńtutaj trzeba by się w siłę kobiety, ponieważ wszystko czego dokonuje i może zrobić jest uwarunkowane właśnie kobiecością. Wyszło mi trochę masło maślane, ale to dzięki tej poezji :-)
OdpowiedzUsuńKobiety są nadludzko silne, zwłaszcza jeśli chodzi o dzieci...
UsuńTyle emocji, a poczucie bezradności i bezsilności jest chyba najgorsze ze wszystkich. Szczegolnie wtedy, gdy ważą się losy. Mam nadzieję, że Agnieszka i inne wcześniaki, które leżą w inkubatorach, zachwycą się makami, kaczeńcami i światem, a na ich rodziców spłynie ulga, pokój i ukojenie.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za inne wojowniczki i wojowników. Moja Księżniczka wyszła dość szybko ze szpitala i jest już coraz zdrowsza i silniejsza.
UsuńMatka, kobieta, która ma być wsparciem i opoką dla swojego dziecka.
OdpowiedzUsuńNajpiękniejsza i jednocześnie najtrudniejsza rola w moim życiu...
UsuńPodziwiam,że ubrałaś te wszystkie emocje w słowa.
OdpowiedzUsuńTo jedno z zadań terapeutycznych, aby wytrwać i poradzić sobie w tym trudnym czasie...
UsuńW tym wierszu można znaleźć wszystko o matce - wzruszające.
OdpowiedzUsuńDziękuję...
UsuńBardzo wzruszające słowa... łzy same do oczu się cisną...matka musi znieść wszystko...
OdpowiedzUsuńDziękuję. Jesteśmy super bohaterkami!
UsuńPopłakałam się. Ja swoje dziecko straciłam. I to w drodze do szpitala. Na Sycylii. Jakie to wszystko jest trudne napisałam tonę wierszy które w pożarze jednego z domów kompletnie poszły z dymem. Matka to tytan. Matka w obronie swojego dziecka potrafi odnaleźć w sobie takie odruchy na które w życiu najprawdopodobniej nigdy nie miałaby odwagi. Wiem to , z autopsji.
OdpowiedzUsuńKochana, przytulam Cię do serca najmocniej jak potrafię! Jesteś wielka!
UsuńPiękny i prawdziwy tekst. W słowie matka zawiera się tyle emocji.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!
UsuńNiesamowicie poruszający wiersz. Matką nie jestem, ale mocno mnie poruszył.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Powstał w szpitalu, kiedy z moją Córeczką było źle...
UsuńNajważniejsze, że teraz jest dobrze, ale fakt trudne przeżycia jak widać mogą być inspiracją do powstania czegoś pięknego.
UsuńNiesamowicie poruszające słowa. Ściskają za serce i za gardło. Jesteście silne i pokonacie wszystko. Dużo zdrówka i sił dla Was Kobiety <3
OdpowiedzUsuńNiesamowicie wzruszający wiersz. Uryczałam się. Trzymam za Was kciuki. Patrycja
OdpowiedzUsuń